Dnia 5 października, rano, gdy się schyliłam, nagle poczułam ostry ból w okolicy lędźwiowo-krzyżowej. Miałam już wcześniej kłopoty z kręgosłupem. Powrót do pozycji wyprostowanej kosztował mnie sporo samozaparcia.
Tego dnia pomiędzy zajęciami w pracy wypadała mi dłuższa przerwa, więc wybrałam się na procesję ku czci Chrystusa Króla Polski, która była organizowana przy pobliskim kościele. Gdy tam dotarłam, wciąż odczuwałam ból i trochę obawiałam się, czy dam radę uczestniczyć w procesji i odmówić modlitwy na kolanach . Powiedziałam o tym w duchu Panu Jezusowi i zaufałam Mu, i wydawało mi się, jakbym słyszała słowa: Uleczę Cię, ale uznałam to za wytwór podświadomości.
W części procesyjnej moja dolegliwość dokuczała mi przy chodzeniu, ale oddałam to Naszemu Królowi. Gdy nastąpiła część modlitewna, z trudem uklęknęłam. „Koronkę” odmówiłam modlitwą uniżenia – takie natchnienie przyszło mi do serca – zaufałam i nie miałam problemu z podniesieniem się z tej pozycji, choć odczuwałam nadal ból, ale coraz lżejszy. Udało mi się wytrwać na klęczkach do końca procesji. I kiedy wstałam, zauważyłam ze zdziwieniem, że moja dolegliwość znacznie się zmniejszyła. Pozostał jeszcze lekki ból, który był już całkiem znośny i ustąpił niemal zupełnie po wieczornej modlitwie. Na drugi dzień nie odczuwałam już najmniejszych dolegliwości.
Chwała Tobie, Chryste – Królu Polski!
Katarzyna