Powódź

przez | 11 października, 2021

Świadectwo o powodzi

Dnia 26 czerwca 2020r. wieś na Podkarpaciu, w której mieszkamy, nawiedziła powódź, będąca skutkiem ulewnych deszczów i nawałnic, które przeszły nad naszym regionem. Nasz dom położony jest na wzniesieniu, w odległości ok. 150 m od przepływającej rzeczki. W piątek, 26 czerwca około godziny 18.00 byliśmy świadkami tzw. powodzi błyskawicznej, kiedy podczas zaledwie kilku minut przez przyrzeczne tereny naszej wioski przetoczyła się ponad 2-metrowa fala powodziowa. W mgnieniu oka blisko naszego domu powstało olbrzymie rozlewisko, niczym jezioro. Widzieliśmy zatopione gospodarstwa sąsiadów zza rzeki. Sąsiad, mieszkający na wprost naszego domu,
z niepokojem spoglądał na to olbrzymie rozlewisko, które zaczęło podchodzić blisko jego domostwa. Pola uprawne naszych sąsiadów znalazły się całkowicie pod wodą. Wszyscy okoliczni mieszkańcy byli przerażeni. Pod nasz dom bezpośrednio woda nie doszła, ale nie czuliśmy się bezpiecznie, widząc skalę zjawiska. Z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa na nasze telefony wciąż przychodziły alerty ostrzegające przed kolejnymi intensywnymi opadami i mówiące o koniecznej gotowości do ewakuacji. Zdawaliśmy sobie wszyscy sprawę, że ponowne deszcze spowodowałyby jeszcze bardziej katastrofalne skutki. Jasne było też, że nawet jeśli prognozy się nie sprawdzą, to zanim taka ilość wody odpłynie, minie wiele czasu, a stojąca woda generuje problemy sanitarne.

Wyszłam z domu, aby ocenić sytuację. Idąc wzdłuż rozlewiska modliłam się. Nagle usłyszałam w duchu słowa: Przeżegnaj tę wodę w Imię Jezusa Chrystusa Króla Polski. (Nadmieniam, że oboje z mężem mamy duże nabożeństwo do Pana Jezusa Króla Polski). Sądząc, że mi się zdawało, w pierwszej chwili odrzuciłam tę myśl od siebie, ale zaraz znów pojawiły się słowa: Przeżegnaj tę wodę w Imię Jezusa Chrystusa Króla Polski. Czułam się niegodną takich gestów zarezerwowanych raczej dla kapłanów. Znów otrzymałam ponaglenie: Zrób to natychmiast!. Pomodliłam się w duchu i wypowiedziałam słowa: Wodo – żywiole stworzony przez Pana – bądź we wszystkim posłuszna Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski i spełnij Jego Świętą Wolę w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, po czym uczyniłam znak krzyża i udałam się do domu. Po chwili powróciła też moja mama, która oznajmiła, że sąsiad stwierdził, iż woda właśnie zaczęła opadać i będzie mógł spać spokojnie.

Przy wieczornej modlitwie zapaliliśmy z mężem gromnicę. Otrzymałam natchnienie, aby mój mąż uczynił zapaloną gromnicą duży znak krzyża nad rozlewiskiem, co niezwłocznie wykonał. Gdy następnego ranka obudziliśmy się, olbrzymiego rozlewiska już nie było. Zapowiadane nocne opady nie ziściły się. Mąż zbudził się i zapytał: Jak tam woda? Odpowiedziałam: Nie ma wody, dzięki Bogu. Odpłynęła. Na co mąż się bardzo zdziwił: Niemożliwe! Tyle wody odpłynęło? W tak krótkim czasie? Wówczas zbudził się nasz trzyletni synek i wypowiedział głośno i bardzo wyraźnie słowa: Pan Bóg zabrał wodę.

Przez cały dzień prawie nie padało, a po południu nad terenem, gdzie dzień wcześniej znajdowało się rozlewisko, ujrzeliśmy wspaniałą tęczę – pełny, siedmiobarwny łuk, a przy nim drugi. Podziękowaliśmy Bogu, bo odczytaliśmy to, jako Jego wyraźny znak.

Kilka tygodni później dowiedzieliśmy się od naszych sąsiadów, że teren objęty rozlewiskiem nie został w ogóle skażony i właściciele pól mogą bez przeszkód zebrać plony. Potwierdziła to komisja gminna, która badała teren oraz próbki gleby, oceniając straty do ubezpieczeń.

Świadectwo nasze złożyliśmy też w formie pisemnej na ręce ks. proboszcza naszej parafii i zostało umieszczone w Księdze Łask Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, a jako wotum dziękczynne ofiarowaliśmy złoty ornat z wizerunkiem Chrystusa Króla. Dziękujemy Panu Jezusowi Królowi Polski i Matce Bożej.

Katarzyna i Sylwester